Jessica’s POV
Następny
poranek był był bardziej niż żenujący. Nie czułam już tyle nienawiści do mojego
brata, co wcześniej, ale poza tym nic się nie zmieniło. Wszystkie uczucia,
które wczoraj czułam przepadły, możliwe że były one spowodowane po prostu
alkoholem.
Wstając z
łóżka, założyłam ciepły sweter na piżamę i związałam niesforne włosy w koka na
czubku głowy. Wczoraj zapomniałam zmazać makijażu przed spaniem, więc dziś
miałam wszystko rozmazane na całej twarzy i wyglądałam trochę jak panda.
Wytarłam swoją suchą skórę chusteczkami nawilżającymi i udałam się do drzwi.
Otwierając
je, wyszłam zamykając je cicho za sobą i udałam się do kuchni na śniadanie.
Wstanie z pustym żołądkiem po piciu dzień wcześniej było najgorsze. Kiedy w
końcu dotarłam do kuchni zauważyłam Justina siedzącego przy stole, który jadł
płatki z mlekiem i czytał gazetę. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale
przerwałam to podchodząc do lodówki i wyjmując z niej
mleko. Powinnam coś powiedzieć i przerwać tą żenującą ciszę?
Po zrobieniu
sobie płatków stwierdziłam, że mam dwie opcje. Pierwsza- mogę usiąść
przy stole i zjeść śniadanie, jak zawsze robię, albo druga – mogę
zabrać płatki, pójść do pokoju i olać Justina.
Wybrałam
opcję numer jeden, chciałam być grzeczna.
Kiedy
usiadłam, nałożyłam na łyżkę trochę płatków i włożyłam ją do ust. Justin od
czasu do czasu spoglądał na mnie spod gazety. Chciałam, żeby to on wykonał pierwszy
ruch, ale wiedziałam, że to nigdy nie nastąpi. Więc biorąc głęboki wdech,
zdobyłam się na odwagę, żeby go zagadać.
- Więc .. –
Zatrzymałam się, kiedy przerzucił stronę gazety. – Impreza była niesamowita
huh. – Uśmiechnęłam się nabierając na łyżkę więcej płatków i jedząc je.
- Tak, była
w porządku – odpowiedział Justin nie patrząc na mnie.
Pewnie ten
moment wydawał się dla niego dość żenujący.
- Dzięki, że
wróciłeś ze mną do domu, chyba bym zwariowała, gdybym miała iść sama –
Zachichotałam patrząc na niego w nadziei, że w końcu się złamie i spojrzy na
mnie.
- Jesteś
moją siostrą, dlaczego nie miałbym z tobą pójść? – W końcu na mnie spojrzał.
- Hmm, nie
byliśmy zbyt blisko siebie przez kilka ostatnich lat – Mój głos był niski i
zdezorientowany. Czy on naprawdę oczekuje ode mnie, że znów będziemy
blisko?
- Posłuchaj
Jess – Odłożył gazetę I spojrzał mi prosto w oczy. – Przez długi czas
walczyliśmy, więc chyba odpowiednia pora by się pocałować i pogodzić.
Zaśmiałam
się do siebie przez dobór jego słów.
- Dobrze,
ale możemy pominąć całowanie? Naprawdę nie jestem zainteresowana.
Spojrzał na
mnie spod swoich rzęs i wziął największą łyżkę płatków, jaką kiedykolwiek
widziałam, do buzi.
- Stoi –
Opluł się próbując powiedzieć z pełną buzią jedzenia.
Przez chwilę
znów siedzieliśmy w ciszy. Nie była już tak krępująca jak wcześniej, więc nie
obchodziło mnie to.
- Dzień
dobry! – Mama weszła do pokoju z wielkim uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Jazzy szła za nią, ciągnąc swojego misia po ziemi i przecierając oczy wciąż
ziewając.
- Cześć
mamo, cześć Jazzy – Uśmiechnęłam się do siostry, kiedy ta próbowała się
rozbudzić. Wstałam z krzesła i podeszłam do niej by ją przytulić.
- Hej Jess –
Odpowiedziała swoim dziecięcym głosikiem, który zmiękczył moje serce. Ona jest
przesłodka.
Posadziłam
ją przy stole, stawiając przed nią małą miskę z płatkami śniadaniowymi, które
zaraz zaczęła jeść.
- Mam
nadzieję, że nie macie żadnych planów na dziś – Mama powiedziała śpiewnie robią
sobie przy okazji kawę. – Ponieważ wszyscy wybieramy się na rodzinną wycieczkę.
Justin i ja
jęknęliśmy, słysząc to.
- Żartujesz
sobie? – Zapytałam, kiedy brała łyk kawy z kubka. – Mamo, miałam się spotkać z
Amandą w centrum handlowym, żeby kupić sukienki na przyszły weekend.
- Tak, a ja
miałem spotkać się z Ryanem by pogadać o ty, co będziemy robić wieczorem –
Justin krzyknął. Nienawidzi rodzinnych wyjść tak samo jak ja, albo i bardziej.
- Więc
zmieńcie swoje plany dzieci, bo się nie wykręcicie od tego. Obiecałam Jazzy, że
pójdziemy do zoo i to jest właśnie to, co będziemy dziś robić – Mama wyglądała
na rozczarowaną, że nie chcemy spędzać czasu z rodziną. Zawsze chciała spędzić
z nami tyle czasu, ile tylko się dało. Może to by nie było już takie złe, w
końcu Justin i ja pogodziliśmy się, ale wciąż nie było by tak fajnie, jak
pójście do centrum handlowego.
Justin’s POV
Po
wyczerpującej godzinie spędzonej w samochodzie z rodziną, w końcu dotarliśmy do
zoo. Wychodząc z samochodu uderzył mnie odrzucający zapach zwierzęcych gówien.
Myślałem, że się porzygam.
-- To jakiś
żart – Splunąłem idąc do bramy. Wszędzie było błoto, a ja miałem na nogach moje
nowe Supry. – Jeśli zniszczę moje buty, kupisz mi nowe – Spojrzałem na mamę.
- Przestań
jęczeć Justin, nie pozwolę ci zrujnować nam tego dnia – Mama uderzyła mnie w
tył głowy.
- Mamo, za
co to kurwa? – Krzyknąłem, nie zwracając uwagi na młodszą siostrę.
- Justin co
znaczy ‘kurwa’? – Spojrzała na mnie łapiąc moją rękę.
- Erm … więc
.. nic, to brzydkie słowo Jazzy. Nigdy tego nie mów ok? – Poczułem się naprawdę
źle tłumacząc jej to. Jest naprawdę dobrym dzieckiem i nie chcę tego niszczyć
Po
zapłaceniu wielkiej sumy za wejście, zaczęliśmy spacer po zoo.
- Chcę
zobaczyć małpki! – Jazzy krzyknęła skacząc w miejscu.
- Pójdziemy
je zobaczyć niedługo, bądź cierpliwa Jazzy – Zaśmiałem się z tego, jaka była
podekscytowana.
Jess
próbowała udawać szczęśliwą, ale nie mogę powiedzieć, że była. Chodziła i
oglądała zwierzęta ze znudzonym wyrazem twarzy. Wszystko, czego chciała to
wyjście do centrum handlowego z przyjaciółmi i dobra zabawa. Nie winię jej.
- Hej Jess
co powiesz na pójście na lody? – Spojrzałem na nią z sugestią na twarzy. – Nie
masz nic przeciwko mamo?
- Nie
kochanie, oczywiście, że możecie iść – Uśmiechnęła się wręczając mi pieniądze.
Można powiedzieć, że była dość zszokowana faktem, że chcę spędzić czas z
siostrą. – Spotkajmy się przy bramie wyjściowej za godzinę.
W drodze na
lody panowała cisza. Oboje biliśmy znudzeni i sfrustrowani, zupełnie jak
zwierzęta w zoo. Jess westchnęła przebierając nogami.
- Czuję twój
ból – Zaśmiałem się wciąż idąc.
- Jak bardzo
chciałabyś w tej chwili uciec? Bo w skali od 1 do 10, powiedziałbym że około
dwunastu. – Zachichotała
- Hmmmmm,
może więcej niż 15? – Oboje się zaśmialiśmy z tego ekstremalnie nie śmiesznego
komentarza.
-
Przyrzekam, że gdybyśmy dziś rano się nie pogodzili, rzuciłabym cię na pożarcie
tygrysom – Spojrzała na mnie. – Cieszę się, że rozmawiam z bratem – Założyła
kosmyk włosów za ucho, wyglądając na zdenerwowaną.
- Yeah,
myślę że zrobiłbym to samo – Zażartowałem.
- Ej! –
uderzyła mnie w ramię. – To ostatni raz, kiedy daję ci komplement bezczelny
chamie! – Zaśmiała się, kiedy dotarliśmy do lodziarni.
Kończąc
nasze lody, kontynuowaliśmy spacer po zoo.
- Mam pomysł
– Spojrzałem na Jess chichocząc. – Co sądzisz o tym, żebyśmy poszli do jaskini
nietoperzy? – Uniosłem brwi sugestywnie.
Wiem, że
Jess boi się ciemności. Nawet śpi z z włączoną lampką, jak dziecko. Zdziwiła
się tym, co wyszło z moich ust. Wiem, że zrobi to po to, by pokazać, że się nie
boi, ale każdy, kto ją zna wie, że jest inaczej.
- Emmm, o-ok
– Zająknęła się.
- Więc
chodźmy – Pociągnąłem ją za rękę w stronę jaskini. Kiedy w końcu tam dotarliśmy,
spojrzała na drzwi i przełknęła ślinę. Jej ręce zaczęły się trząść i mogłem
zobaczyć krople potu formujące się na jej czole.
Przyciągnąłem
ją, by stała twarzą do mnie. W jej oczach mogłem zobaczyć strach. – Trzymaj
mnie za rękę, nie puszczę cię, ok?
Skinęła. –
Przyrzekasz? – Była naprawdę roztrzęsiona przez te wszystkie rzeczy.
Wiedziałem, że była przestraszona, ale nigdy bym nie pomyślał, że aż tak.
- Przyrzekam
– Wyszeptałem otwierając drzwi i ciągnąc ją za sobą.
Jessica’s POV
Jaskinia
była naprawdę ciemna. Nie mogłam nawet zobaczyć Justina, który stał dosłownie
obok mnie, wciąż trzymając moją dłoń w swojej.
Czułam, jak
nietoperze latają obok mnie. Po głosie mogłam rozpoznać, że były ich setki, jak
nie tysiące. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, tylko ciemność
przerażała mnie. Nie chciałam wiedzieć, co znajdowało się obok. Mógłby nawet w
pokoju być morderca, a ja bym nie wiedziała. Albo pułapka, której też bym
nie widziała i w nią weszła. Wszystko jest możliwe.
Idąc w głąb
jaskini mogłam usłyszeć serce uderzające w mojej piersi. Kiedy jeden mój zmysł
słabnie, reszta się nasila. Mogłam dosłownie usłyszeć i poczuć wszystko dookoła
mnie. Ale bez wzroku byłam nikim w tym bałaganie.
- Jesteś
gotowa Jess? – Usłyszałam obok siebie szept Justina.
- Gotowa na
co? – Mój głos był niepewny.
Justin , nie
odpowiadając puścił moją dłoń.
Poczułam
jak moje ciało drętwieje i jakby ktoś kopnął mnie w brzuch, a w oczach
pojawiły się łzy. Wszystko wokół zaczęło znikać, a sama zaczęłam mocno
panikować.
- Justin! –
Krzyknęłam. – Justin!
Brak
odpowiedzi.
W momencie,
kiedy miałam ponownie krzyknąć, poczułam coś obok mnie. Poczułam ramiona wokół
siebie. Były ciepłe i bezpieczne.
- Jest ok
Jess – Jakiś głos wyszeptał mi do ucha. To był Justin. – Jesteś ze mną
bezpieczna.
Jego dotyk
sprawił, że poczułam się lepiej. Jego głos był niski i seksowny, jakby próbował
mnie uwieść, ale wiedział, że to nie działa.
Wzmocnił
uścisk wciąż szepcząc. – Powinnaś porzucić swój strach, nic nie jest w
stanie skrzywdzić cię, kiedy jestem blisko.
Dreszcz
przebiegł przez mój kręgosłup. Czułam jego gorący oddech na szyi, kiedy mówił.
Jego palce łaskotały moje boki, kończąc na ramionach. Przebiegł dłońmi po moich
rękach, po czym ujął moje dłonie, łącząc nasze palce.
Poczułam,
jak wszystkie uczucia, które wczorajszej nocy czułam, wróciły. Chciałam
odwrócić się i zaatakować jego wargi swoimi. Chciałam poczuć jego ciało, obok
mojego. Chciałam jego. Chciałam mojego brata.
- Justin ..
– Wyszeptałam. – Co to.
Mogłam
poczuć jego usta na mojej szyi, kiedy mówił. – Nie mam pojęcia Jess.
To było coś
nowego w naszej relacji, coś innego. Nie miałam pojęcia, co to, ani o co
chodzi, ale dowiem się tego, jestem pewna.
______________________________________
Zaczyna się
dziać...
Przepraszam
za wszystkie błędy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne, językowe, czy
jakie tam istnieją..
Zdaję sobie
sprawę, że takie istnieją, ale jest po 1 w nocy, a chciałam już dodać rozdział.
Trochę
(bardzo) się napracowałam, ale było fajnie :)
@BieberTeamPL
O BOŻE ZESRAŁAM SIE, JA CHCE 3 JDSGFLJKFDSG @CRAZYMOFOATORKA
OdpowiedzUsuńIch relacje są chore, ale to mega ff, zresztą tak samo jak tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńboże to jest świetne ;)
OdpowiedzUsuńJezu! hasbglfvdgfujf! ♥ MIAZGA!
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz potrzebowała szablon na bloga odezwij się @JuustSmmile Podam Ci namiary na dobre szabloniarki.
jeeeeeeeeeeeeeeeeeejku *____________*
OdpowiedzUsuńmój ulubiony blog *,* Boże kocham ich *,*
+ perfekcyjne tłumaczenie ;)
@UMakeMeLaugh69 ( http://darkblood5.blogspot.com/ )
Świetne tłumaczenie. ;)
OdpowiedzUsuńPS. Odblokuj możliwość komentowania przez anonimy. ;)
Boże to jest boskie *-* kocham to!
OdpowiedzUsuńMam pytanie mogłabyś pod rozdziałami npisać kiedy mniej-więcej będziesz dodawać nowe rozdziały?
Czekam na next <3