poniedziałek, 8 lipca 2013

Chapter 2. The Morning After

Jessica’s POV

Następny poranek był był bardziej niż żenujący. Nie czułam już tyle nienawiści do mojego brata, co wcześniej, ale poza tym nic się nie zmieniło. Wszystkie uczucia, które wczoraj czułam przepadły, możliwe że były one spowodowane po prostu alkoholem.

Wstając z łóżka, założyłam ciepły sweter na piżamę i związałam niesforne włosy w koka na czubku głowy. Wczoraj zapomniałam zmazać makijażu przed spaniem, więc dziś miałam  wszystko rozmazane na całej twarzy i wyglądałam trochę jak panda. Wytarłam swoją suchą skórę chusteczkami nawilżającymi i udałam się do drzwi.

Otwierając je, wyszłam zamykając je cicho za sobą i udałam się do kuchni na śniadanie. Wstanie z pustym żołądkiem po piciu dzień wcześniej było najgorsze. Kiedy w końcu dotarłam do kuchni zauważyłam Justina siedzącego przy stole, który jadł płatki z mlekiem i czytał gazetę. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale przerwałam to podchodząc do lodówki i wyjmując z niej mleko.  Powinnam coś powiedzieć i przerwać tą żenującą ciszę?

Po zrobieniu sobie płatków stwierdziłam, że mam dwie opcje. Pierwsza- mogę usiąść przy stole i zjeść śniadanie, jak zawsze robię, albo druga – mogę zabrać płatki, pójść do pokoju i olać Justina.
Wybrałam opcję numer jeden, chciałam być grzeczna.

Kiedy usiadłam, nałożyłam na łyżkę trochę płatków i włożyłam ją do ust. Justin od czasu do czasu spoglądał na mnie spod gazety. Chciałam, żeby to on wykonał pierwszy ruch, ale wiedziałam, że to nigdy nie nastąpi. Więc biorąc głęboki wdech, zdobyłam się na odwagę, żeby go zagadać.
- Więc .. – Zatrzymałam się, kiedy przerzucił stronę gazety. – Impreza była niesamowita huh. – Uśmiechnęłam się nabierając na łyżkę więcej płatków i jedząc je.

- Tak, była w porządku – odpowiedział Justin nie patrząc na mnie. 
Pewnie ten moment wydawał się dla niego dość żenujący.
- Dzięki, że wróciłeś ze mną do domu, chyba bym zwariowała, gdybym miała iść sama – Zachichotałam patrząc na niego w nadziei, że w końcu się złamie i spojrzy na mnie.
- Jesteś moją siostrą, dlaczego nie miałbym z tobą pójść? – W końcu na mnie spojrzał.
- Hmm, nie byliśmy zbyt blisko siebie przez kilka ostatnich lat – Mój głos był niski i zdezorientowany.  Czy on naprawdę oczekuje ode mnie, że znów będziemy blisko?
- Posłuchaj Jess – Odłożył gazetę I spojrzał mi prosto w oczy. – Przez długi czas walczyliśmy, więc chyba odpowiednia pora by się pocałować i pogodzić.

Zaśmiałam się do siebie przez dobór jego słów.
- Dobrze, ale możemy pominąć całowanie? Naprawdę nie jestem zainteresowana.
Spojrzał na mnie spod swoich rzęs i wziął największą łyżkę płatków, jaką kiedykolwiek widziałam, do buzi.
- Stoi – Opluł się próbując powiedzieć z pełną buzią jedzenia.
Przez chwilę znów siedzieliśmy w ciszy. Nie była już tak krępująca jak wcześniej, więc nie obchodziło mnie to.

- Dzień dobry! – Mama weszła do pokoju z wielkim uśmiechem przyklejonym do twarzy. Jazzy szła za nią, ciągnąc swojego misia po ziemi i przecierając oczy wciąż ziewając.

- Cześć mamo, cześć Jazzy – Uśmiechnęłam się do siostry, kiedy ta próbowała się rozbudzić. Wstałam z krzesła i podeszłam do niej by ją przytulić.

- Hej Jess – Odpowiedziała swoim dziecięcym głosikiem, który zmiękczył moje serce. Ona jest przesłodka.
Posadziłam ją przy stole, stawiając przed nią małą miskę z płatkami śniadaniowymi, które zaraz zaczęła jeść.
- Mam nadzieję, że nie macie żadnych planów na dziś – Mama powiedziała śpiewnie robią sobie przy okazji kawę. – Ponieważ wszyscy wybieramy się na rodzinną wycieczkę.
Justin i ja jęknęliśmy, słysząc to.

- Żartujesz sobie? – Zapytałam, kiedy brała łyk kawy z kubka. – Mamo, miałam się spotkać z Amandą w centrum handlowym, żeby kupić sukienki na przyszły weekend.
- Tak, a ja miałem spotkać się z Ryanem by pogadać o ty, co będziemy robić wieczorem – Justin krzyknął. Nienawidzi rodzinnych wyjść tak samo jak ja, albo i bardziej.
- Więc zmieńcie swoje plany dzieci, bo się nie wykręcicie od tego. Obiecałam Jazzy, że pójdziemy do zoo i to jest właśnie to, co będziemy dziś robić – Mama wyglądała na rozczarowaną, że nie chcemy spędzać czasu z rodziną. Zawsze chciała spędzić z nami tyle czasu, ile tylko się dało. Może to by nie było już takie złe, w końcu Justin i ja pogodziliśmy się, ale wciąż nie było by tak fajnie, jak pójście do centrum handlowego.

Justin’s POV

Po wyczerpującej godzinie spędzonej w samochodzie z rodziną, w końcu dotarliśmy do zoo. Wychodząc z samochodu uderzył mnie odrzucający zapach zwierzęcych gówien. Myślałem, że się porzygam.
-- To jakiś żart – Splunąłem idąc do bramy. Wszędzie było błoto, a ja miałem na nogach moje nowe Supry. – Jeśli zniszczę moje buty, kupisz mi nowe – Spojrzałem na mamę.
- Przestań jęczeć Justin, nie pozwolę ci zrujnować nam tego dnia – Mama uderzyła mnie w tył głowy.
- Mamo, za co to kurwa? – Krzyknąłem, nie zwracając uwagi na młodszą siostrę.
- Justin co znaczy ‘kurwa’? – Spojrzała na mnie łapiąc moją rękę.
- Erm … więc .. nic, to brzydkie słowo Jazzy. Nigdy tego nie mów ok? – Poczułem się naprawdę źle tłumacząc jej to. Jest naprawdę dobrym dzieckiem i nie chcę tego niszczyć
Po zapłaceniu wielkiej sumy za wejście, zaczęliśmy spacer po zoo.
 - Chcę zobaczyć małpki! – Jazzy krzyknęła skacząc w miejscu.
- Pójdziemy je zobaczyć niedługo, bądź cierpliwa Jazzy – Zaśmiałem się z tego, jaka była podekscytowana.
Jess próbowała udawać szczęśliwą, ale nie mogę powiedzieć, że była. Chodziła i oglądała zwierzęta ze znudzonym wyrazem twarzy. Wszystko, czego chciała to wyjście do centrum handlowego z przyjaciółmi i dobra zabawa. Nie winię jej.


- Hej Jess co powiesz na pójście na lody? – Spojrzałem na nią z sugestią na twarzy. – Nie masz nic przeciwko mamo?
- Nie kochanie, oczywiście, że możecie iść – Uśmiechnęła się wręczając mi pieniądze. Można powiedzieć, że była dość zszokowana faktem, że chcę spędzić czas z siostrą. – Spotkajmy się przy bramie wyjściowej za godzinę.
W drodze na lody panowała cisza. Oboje biliśmy znudzeni i sfrustrowani, zupełnie jak zwierzęta w zoo. Jess westchnęła przebierając nogami.

- Czuję twój ból – Zaśmiałem się wciąż idąc.
- Jak bardzo chciałabyś w tej chwili uciec? Bo w skali od 1 do 10, powiedziałbym że około dwunastu. – Zachichotała
- Hmmmmm, może więcej niż 15? – Oboje się zaśmialiśmy z tego ekstremalnie nie śmiesznego komentarza.
- Przyrzekam, że gdybyśmy dziś rano się nie pogodzili, rzuciłabym cię na pożarcie tygrysom – Spojrzała na mnie. – Cieszę się, że rozmawiam z bratem – Założyła kosmyk włosów za ucho, wyglądając na zdenerwowaną.
- Yeah, myślę że zrobiłbym to samo – Zażartowałem.
- Ej! – uderzyła mnie w ramię. – To ostatni raz, kiedy daję ci komplement bezczelny chamie! – Zaśmiała się, kiedy dotarliśmy do lodziarni.
Kończąc nasze lody, kontynuowaliśmy spacer po zoo.

- Mam pomysł – Spojrzałem na Jess chichocząc. – Co sądzisz o tym, żebyśmy poszli do jaskini nietoperzy? – Uniosłem brwi sugestywnie.
Wiem, że Jess boi się ciemności. Nawet śpi z z włączoną lampką, jak dziecko. Zdziwiła się tym, co wyszło z moich ust. Wiem, że zrobi to po to, by pokazać, że się nie boi, ale każdy, kto ją zna wie, że jest inaczej.
- Emmm, o-ok – Zająknęła się.
- Więc chodźmy – Pociągnąłem ją za rękę w stronę jaskini. Kiedy w końcu tam dotarliśmy, spojrzała na drzwi i przełknęła ślinę. Jej ręce zaczęły się trząść i mogłem zobaczyć krople potu formujące się na jej czole.
Przyciągnąłem ją, by stała twarzą do mnie. W jej oczach mogłem zobaczyć strach. – Trzymaj mnie za rękę, nie puszczę cię, ok?
Skinęła. – Przyrzekasz? – Była naprawdę roztrzęsiona przez te wszystkie rzeczy. Wiedziałem, że była przestraszona, ale nigdy bym nie pomyślał, że aż tak.
- Przyrzekam – Wyszeptałem otwierając drzwi i ciągnąc ją za sobą.

Jessica’s POV
Jaskinia była naprawdę ciemna. Nie mogłam nawet zobaczyć Justina, który stał dosłownie obok mnie, wciąż trzymając moją dłoń w swojej.
Czułam, jak nietoperze latają obok mnie. Po głosie mogłam rozpoznać, że były ich setki, jak nie tysiące. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, tylko ciemność przerażała mnie. Nie chciałam wiedzieć, co znajdowało się obok. Mógłby nawet w  pokoju być morderca, a ja bym nie wiedziała. Albo pułapka, której też bym nie widziała i w nią weszła. Wszystko jest możliwe.
Idąc w głąb jaskini mogłam usłyszeć serce uderzające w mojej piersi. Kiedy jeden mój zmysł słabnie, reszta się nasila. Mogłam dosłownie usłyszeć i poczuć wszystko dookoła mnie. Ale bez wzroku byłam nikim w tym bałaganie.

- Jesteś gotowa Jess? – Usłyszałam obok siebie szept Justina.
- Gotowa na co? – Mój głos był niepewny.
Justin , nie odpowiadając puścił moją dłoń.

 Poczułam jak moje ciało drętwieje i  jakby ktoś kopnął mnie w brzuch, a w oczach pojawiły się łzy. Wszystko wokół zaczęło znikać, a sama zaczęłam mocno panikować.
- Justin! – Krzyknęłam. – Justin!
Brak odpowiedzi.

W momencie, kiedy miałam ponownie krzyknąć, poczułam coś obok mnie. Poczułam ramiona wokół siebie. Były ciepłe i bezpieczne.
- Jest ok Jess – Jakiś głos wyszeptał mi do ucha. To był Justin. – Jesteś ze mną bezpieczna.
Jego dotyk sprawił, że poczułam się lepiej. Jego głos był niski i seksowny, jakby próbował mnie uwieść, ale wiedział, że to nie działa.
Wzmocnił uścisk wciąż szepcząc.  – Powinnaś porzucić swój strach, nic nie jest w stanie skrzywdzić cię, kiedy jestem blisko.

Dreszcz przebiegł przez mój kręgosłup. Czułam jego gorący oddech na szyi, kiedy mówił. Jego palce łaskotały moje boki, kończąc na ramionach. Przebiegł dłońmi po moich rękach, po czym ujął moje dłonie, łącząc nasze palce.
Poczułam, jak wszystkie uczucia, które wczorajszej nocy czułam, wróciły. Chciałam odwrócić się i zaatakować jego wargi swoimi. Chciałam poczuć jego ciało, obok mojego. Chciałam jego. Chciałam mojego brata.
- Justin .. – Wyszeptałam. – Co to.

Mogłam poczuć jego usta na mojej szyi, kiedy mówił. – Nie mam pojęcia Jess.
To było coś nowego w naszej relacji, coś innego. Nie miałam pojęcia, co to, ani o co chodzi,  ale dowiem się tego, jestem pewna.

______________________________________
Zaczyna się dziać...
Przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne, językowe, czy jakie tam istnieją..
Zdaję sobie sprawę, że takie istnieją, ale jest po 1 w nocy, a chciałam już dodać rozdział.
Trochę (bardzo) się napracowałam, ale było fajnie :)

@BieberTeamPL

7 komentarzy:

  1. O BOŻE ZESRAŁAM SIE, JA CHCE 3 JDSGFLJKFDSG @CRAZYMOFOATORKA

    OdpowiedzUsuń
  2. Ich relacje są chore, ale to mega ff, zresztą tak samo jak tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu! hasbglfvdgfujf! ♥ MIAZGA!
    Jeśli będziesz potrzebowała szablon na bloga odezwij się @JuustSmmile Podam Ci namiary na dobre szabloniarki.

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeeeeeeeeeeeeeeeeejku *____________*
    mój ulubiony blog *,* Boże kocham ich *,*
    + perfekcyjne tłumaczenie ;)
    @UMakeMeLaugh69 ( http://darkblood5.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne tłumaczenie. ;)

    PS. Odblokuj możliwość komentowania przez anonimy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże to jest boskie *-* kocham to!
    Mam pytanie mogłabyś pod rozdziałami npisać kiedy mniej-więcej będziesz dodawać nowe rozdziały?
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń