Wnętrze
hotelu zapierało dech w piesi. Ściany były pomalowane na czerwono.
Wszystko było bardzo eleganckie, nad kominkiem stał kryształowy
wazon, a nad naszymi głowami wisiał duży żyrandol. Moim ulubionym pokojem była
moja sypialnia. W pokoju stały dwa, złączone ze sobą łóżka i wisiała złota
zasłona. Podwójne drzwi na tylnej ścianie, prowadziły na balkon, z
którego można było podziwiać piękne widoki na ocean. Świeże powietrze napełniło
moje płuca, kiedy złapałam się za metalowe pręty, by nie wypaść. Francuzki
wiatr rozwiał moje włosy, kiedy podziwiałam fale. Wszystko wyglądało magicznie.
Jakbym żyła w królewskiej rodzinie. Stałam tam myśląc o wszystkim, co się
wydarzyło. Czułam się trochę bardziej zrelaksowana myśląc o Chadzie. Byłam w
kompletnie innym kraju. Przecież on nie ma pojęcia, gdzie teraz przebywam, więc
jestem bezpieczna.
Czułam
oddech Justina przy mim uchu, kiedy wszedł przez podwójne drzwi zaraz za mną.
Owinął ręce wokół mojej tali i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
Odwróciłam się w jego ramionach i lekko cmoknęłam go w usta. Jego wargi były
delikatne i miękkie, co sprawiło, że chciałam więcej. Ale to nie był odpowiedni
moment.
- Czujesz
się już trochę lepiej, kochanie? – Wyszeptał, przytulając mnie.
- Teraz tak,
bo jestem w twoich ramionach – Zachichotałam, kiedy zaczęłam bawić się jego
włosami. Wszystko jest lepsze, kiedy jestem z Justinem. Sprawia, że czuję się
bezpiecznie.
- Jesteś
słodka – Znów oparł mnie o metalowy pręt, całując delikatnie moje czoło i
wracając do pokoju – To jest nasz pokój. Jazzy jest z resztą, więc jutro będą
musieli wstać rano i iść do Disney Landu – Nie patrzył się na mnie, kiedy
mówił, za to otworzył walizkę i zaczął się rozpakowywać.
- Więc
jesteśmy sami, tylko my? – Zapytałam zdenerwowana.
Justin
uśmiechnął się, idąc do mnie i przyciągając moje plecy swoimi ramionami – Czy
to problem? – Czułam jego oddech na ustach, kiedy mówił. Mogłam poczuć, jak
moje serce przyspiesza, kiedy podchodzi bliżej. Pojawiły się motylki w brzuchu.
-N-n-nie w
ogóle – Wyjąkałam. Po kilku sekundach nasze usta znów zostały złączone.
Pogłębił pocałunek przyciągając mnie bliżej. Moje plecy zapadły się pod jego
dotykiem. Oderwałam się, patrząc w jego ciemne oczy, pełne pożądania. Wciąż się
w tym wszystkim nie orientowaliśmy, ale na razie to lubię.
Następny
poranek nadszedł bardzo szybko. Justin i ja zostaliśmy sami, kiedy reszta
rodziny udała się do Disney Landu. Oboje wcześniej powiedzieliśmy, że nie
idziemy, bo to do nas nie przemawia. Leżałam na kanapie oglądając Francuzką
telewizję. Intrygowało mnie słuchanie tego języka. Jest taki romantyczny.
Wszyscy mówią, że to język miłości.
- Co chcesz
dziś robić, Jess? – Justin wszedł przez drzwi jedynie w ręczniku. Miał mokre
włosy, a woda spływała po jego plecach, kiedy się ruszał. Nie mogłam nic
poradzić na to, że gapiłam się na jego idealnie wyrzeźbione ciało – Jess .. –
Jego głos wyrwał mnie z transu.
- Oh, erm,
co mówiłeś? – Uśmiechnęłam się niewinnie ukrywając, że go nie obczajałam.
Zaśmiał się,
oczywiście wiedząc, że to robiłam – Pytałem się, co chcesz dzisiaj robić?
- Hmm, chyba
mam pomysł – Wstałam, podchodząc do niego i przebiegając palcami po jego
kaloryferze, aż wystchnął.
- Co ty
robisz, Jess? – Mogłam wyczuć jego przyspieszony plus, kiedy kiedy go
żartobliwie drażniłam.
Śmiejąc się,
odskoczyłam z powrotem, lądując znów na kanapie – Relaks kochanie – Spojrzał na
mnie zmieszany – Ty była tylko sugestia, że możemy iść pozwiedzać Paryż.
- Oh –
Zaśmiał się – Myślałem, że zamierzasz – Przerywając mu, powiedziałam.
- Justin,
przecież my nawet oficjalnie nie randkujemy – Zachichotałam – Nie próbowałabym
tego gówna z tobą, nie martw się - Wyglądał na
rozczarowanego, kiedy próbowałam go dotknąć, sprawić mu przyjemność, ale on bez
odpowiedzi wrócił do sypialni.
Po złapaniu
pociągu i jeździe przez Francję, w końcu dotarliśmy do Paryża. Miasto było
jeszcze bardziej piękne, niż myślałam. Kwiaty pokrywały ściany budynków,
wszyscy otaczający nas ludzie, trzymali się za ręce i śmiali. Na każdym rogu
była kawiarnia, pełna mieszkańców i młodych par. Przytuliłam Justina, kiedy
ustaliśmy pod wieżą Eiffla.
- To takie
romantyczne – Pisnęłam, spoglądając na wieżę. Taki to miało na mnie wpływ.
Prybliżłyam się do Justina, jak byśmy byli naprawdę parą.
- Kocham cię
– Wyszeptał Justin do mojego ucha. Odwróciłam twarz w jego stronę – Wiesz to? –
Uśmiechnął się, spoglądając głęboko w moje oczy. Nie mogłam oderwać od niego
wzroku, był idealny.
- Też cię
kocham – Poczułam, jak mocniej mnie obejmuje, kiedy ułożyłam swoje ręce wokół
jego szyi, a nasze usta się spotkały. To był bez wątpienia nasz najbardziej
romantyczny pocałunek.
Chodząc po
ulicach, trzymaliśmy się za ręce, jak wszyscy mieszkańcy. Czułam oddech Justina
na zimnym powietrzu. W Paryżu było dużo zimniej, niż w wiosce, gdzie się
zatrzymaliśmy. Można było zobaczyć parę, wydobywającą się z twoich ust, kiedy
oddychałeś. Chodząc, lekko drżałam.
- Zimno ci
Jass? – Justin zatrzymał się i ujął moje dłonie.
- Trochę –
Szczękałam zębami, mówiąc i nie ukrywając, że zamarzałam. Justin delikatnie
położył swoją kurtkę na moje ramiona i przyciągnął mnie do siebie. Odwiązał
połowę szalika ze swojej ciepłej skóry i obwinął go wokół moich ramion. Byliśmy
teraz połączeni – dosłownie. Ciało emanujące z jego ciała, przenikało przez
moją skórę, przez co czułam się bardziej przytulnie.
- Lepiej? –
Wyszeptał, przygryzając moje ucho.
- Lepiej –
Oczywiście zachichotałam.
Siedzieliśmy
w małej kawiarni przez kilka godzin, pijąc gorącą czekoladę i śmiejąc się.
Dowiedziałam się wielu rzeczy o Justinie, których o dziwo nie wiedziałam. Jego
ulubionym kolorem jest fioletowy i lubi spaghetti. Nie lubi czekać i
lubi, kiedy nie mam na sobie makijażu, ponieważ - jestem naturalnie piękna –
jak twierdził. Rozmawialiśmy o nas i o tym, jak by było, jak bylibyśmy
oficjalnie razem. Bez sekretów, bez ukrywania, bo to jest to co aktualnie
robimy. Chyba nigdy nie będziemy zdolni do pokazania naszej miłości rodzicom.
Nikt z naszych znajomych nie będzie wiedział o naszej relacji. Jeśli chcemy
kontynuować naszą miłość, ukrywanie się jest jedyną opcją.
Siedziałam
sama, kiedy Justin poszedł do toalety. Było cicho, dopóki nie podeszła do mnie
kelnerka z wpół pełną szklanką w dłoni..
- Bonjour
manquer* - Jej głos był delikatny, ale nie rozumiałam jej przyjaznych słów.
- Ugh, nie
mówię po francusku – Pomachałam ręką.
Zachichotała
– Po angielsku? – Uśmiechnęła się, po czym podała szklankę z czerwonym winem – Dla
ciebie.
- Od kogo
to? – Zdziwiłam się. Dlaczego przyniosła mi wino?
- Od tego
mężczyzny – Pokazała na ciemną postać, siedzącą przy barze. Pił butelkę piwa.
Miał na głowie kaptur.
Wstając z
krzesła, podeszłam do niego – Przepraszam – Użyłam swojego słodkiego głosu –
Czy to od ciebie dostałam kieliszek czerwonego wina? – Usłyszałam jego śmiech,
kiedy odwracał się w moją stronę i zdjął z głowy kaptur.
- Tak
Jesscio, ja. Smakuje ci? – Uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. Wstał z
krzesła.
Chad.
Zanim mogłam
pomyśleć, co się właśnie stało, pobiegłam do drzwi, a potem przez puste ulice.
Na dworze było ciemno, więc musieliśmy być w kawiarni dłużej, niż mi się
wydawało. Sprintem mijałam lampy, po czym zatrzymałam się przy małej,
drewnianej ławce. Stojąc przez kilka sekund, odwróciłam się, by obejrzeć się za
siebie. Nie było tam nikogo. Siadając na ławce, ujęłam głowę w ręce, a łzy
leciały po policzkach. Czułam jak moje ciało było wstrząśnięte, kiedy
próbowałam uspokoić oddech. Wszystko wirowało. To było tak, jakbym znów była na
lotnisku, ale tym razem opanował mnie strach. Płakałam i płakałam, aż zrobiło
mi się niedobrze. Nic mi teraz nie pomoże. Krzyknęłam, zabierając całe
powietrze z płuc, uwalniając całą zgromadzoną się we mnie złość.
- Jess –
Usłyszałam zszokowany głos za sobą. Justin.
Nie
odpowiedziałam. Nie mogłam. Nie byłam w stanie powiedzieć słowa. Kiedy usiadł
obok mnie, poczułam jego rękę na moim kolanie, które delikatnie ściskał.
- C-co się
dzieje? – Był zdenerwowany, oczywiście myślał, że uciekłam z jego powodu.
Kontynuowałam
uspokajanie mojego oddechu, przecierając oczy. Pragnęłam tylko, żeby to był
koniec, chciałam żyć z chłopakiem moich marzeń, z Justinem.
- Nie mogę
tego zrobić – Westchnął. Spoglądając na niego, zauważyłam łzy spływające po
jego policzkach. Nigdy przedtem nie widziałam go płaczącego.
- Szzzz –
Wytarłam jego policzki, swoimi kciukami – To nie byłeś ty – Wychrypiałam.
- Więc kto?
– Spojrzał w moje oczy zmartwiony.
- Chad –
Wyszeptałam, chowając głowę w jego ramieniu.
- Co?! –
Ryknął, wstając z ławki – Co ten drań ci zrobił? – Miał poważny wyraz twarzy i
widziałam, jak zaciska pięści ze złości.
- K-kupił mi
kieliszek wina – Szepnęłam.
- Kurwa, nie
wypiłaś tego prawda? – Klękną przede mną, biorąc moją twarz w dłonie.
- Nie – Łzy
pokryły moje policzki – Ale Justin, muszę ci coś powiedzieć ..
Justin
ponownie usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy, słuchając co do niego mówię.
Powiedziałam mu o lotnisku, co się stało Chadem. W końcu zrozumiał, czemu byłam
taka zdystansowana w samolocie, czemu byłam przerażona. Na początku
spodziewałam się, że będzie zły, przez to, że kłamałam. Ale nie był. Nowe
emocje ujawniły się w jego oczach. Podobne do nienawiści, ale coś mocniejszego.
Po raz kolejny wstając, udał się w stronę kawiarni i zaczął biec.
- Gdzie ty
idziesz? – Krzyknęłam za nim.
- Zamierzam
zabić tego sukinsyna – Odpowiedział, po czym zniknął w ciemności.
_________________________
* Dzień dobry, Pani.
Znów przepraszam,
że tak długo nie dodawałam, ale jestem taaaaaaaaaaka leniwa :)
Chad znów
pojawił się w ich życiu. Hmm .. Zobaczymy co będzie dalej!
Jeżeli chcesz być informowany zapraszam do zakładki 'info', a jeżeli chcesz zostawić adres do swojego bloga - 'your story'
twitter: klik
ask: klik
Omcomcocowujkshe *.*
OdpowiedzUsuń@BieberrHeaven
Boże świetny! ♥ czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńo boże Justin jest taki ngbufcutbnciy <33 Kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog . Oby tak dalej . Pozdro . ;*
OdpowiedzUsuńbosko
OdpowiedzUsuńŚwietnie ;>
OdpowiedzUsuńŚwietny. ;)
OdpowiedzUsuńO Bosssh nie spodziewałam się tam Chad'a AJdhjshfjdhf kocham to @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńJego to ja się tam nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńaaa świetny rozdziała czekam na następny :) i mam nadzieje że dodasz go szybciej niż ten
OdpowiedzUsuńdfhdufgshjkhgshjkssugyfjsdgy... Świetny! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńBooże świetne, wgl. się tego nie spodziewałam ;oo. kiedy następny? Kocham Cię!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejneee :))
OdpowiedzUsuń