czwartek, 15 sierpnia 2013

Chapter 10. Bonjour Manquer


Wnętrze hotelu zapierało dech w piesi. Ściany były pomalowane na czerwono. Wszystko  było  bardzo eleganckie, nad kominkiem stał kryształowy wazon, a nad naszymi głowami wisiał duży żyrandol. Moim ulubionym pokojem była moja sypialnia. W pokoju stały dwa, złączone ze sobą łóżka i wisiała złota zasłona.  Podwójne drzwi na tylnej ścianie, prowadziły na balkon, z którego można było podziwiać piękne widoki na ocean. Świeże powietrze napełniło moje płuca, kiedy złapałam się za metalowe pręty, by nie wypaść. Francuzki wiatr rozwiał moje włosy, kiedy podziwiałam fale. Wszystko wyglądało magicznie. Jakbym żyła w królewskiej rodzinie. Stałam tam myśląc o wszystkim, co się wydarzyło. Czułam się trochę bardziej zrelaksowana myśląc o Chadzie. Byłam w kompletnie innym kraju. Przecież on nie ma pojęcia, gdzie teraz przebywam, więc jestem bezpieczna.

Czułam oddech Justina przy mim uchu, kiedy wszedł przez podwójne drzwi zaraz za mną. Owinął ręce wokół mojej tali i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Odwróciłam się w jego ramionach i lekko cmoknęłam go w usta. Jego wargi były delikatne i miękkie, co sprawiło, że chciałam więcej. Ale to nie był odpowiedni moment.

- Czujesz się już trochę lepiej, kochanie? – Wyszeptał, przytulając mnie.
- Teraz tak, bo jestem w twoich ramionach – Zachichotałam, kiedy zaczęłam bawić się jego włosami. Wszystko jest lepsze, kiedy jestem z Justinem. Sprawia, że czuję się bezpiecznie.
- Jesteś słodka – Znów oparł mnie o metalowy pręt, całując delikatnie moje czoło i wracając do pokoju – To jest nasz pokój. Jazzy jest z resztą, więc jutro będą musieli wstać rano i iść do Disney Landu – Nie patrzył się na mnie, kiedy mówił, za to otworzył walizkę i zaczął się rozpakowywać.

-  Więc jesteśmy sami, tylko my? – Zapytałam zdenerwowana.
Justin uśmiechnął się, idąc do mnie i przyciągając moje plecy swoimi ramionami – Czy to problem? – Czułam jego oddech na ustach, kiedy mówił. Mogłam poczuć, jak moje serce przyspiesza, kiedy podchodzi bliżej. Pojawiły się motylki w brzuchu.

-N-n-nie w ogóle – Wyjąkałam. Po kilku sekundach nasze usta znów zostały złączone. Pogłębił pocałunek przyciągając mnie bliżej. Moje plecy zapadły się pod jego dotykiem. Oderwałam się, patrząc w jego ciemne oczy, pełne pożądania. Wciąż się w tym wszystkim nie orientowaliśmy, ale na razie to lubię.



Następny poranek nadszedł bardzo szybko. Justin i ja zostaliśmy sami, kiedy reszta rodziny udała się do Disney Landu. Oboje wcześniej powiedzieliśmy, że nie idziemy, bo to do nas nie przemawia. Leżałam na kanapie oglądając Francuzką telewizję. Intrygowało mnie słuchanie tego języka. Jest taki romantyczny. Wszyscy mówią, że to język miłości.

- Co chcesz dziś robić, Jess? – Justin wszedł przez drzwi jedynie w ręczniku. Miał mokre włosy, a woda spływała po jego plecach, kiedy się ruszał. Nie mogłam nic poradzić na to, że gapiłam się na jego idealnie wyrzeźbione ciało – Jess .. – Jego głos wyrwał mnie z transu.
- Oh, erm, co mówiłeś? – Uśmiechnęłam się niewinnie ukrywając, że go nie obczajałam.
Zaśmiał się, oczywiście wiedząc, że to robiłam – Pytałem się, co chcesz dzisiaj robić?
- Hmm, chyba mam pomysł – Wstałam, podchodząc do niego i przebiegając palcami po jego kaloryferze, aż wystchnął.
- Co ty robisz, Jess? – Mogłam wyczuć jego przyspieszony plus, kiedy kiedy go żartobliwie drażniłam.

Śmiejąc się, odskoczyłam z powrotem, lądując znów na kanapie – Relaks kochanie – Spojrzał na mnie zmieszany – Ty była tylko sugestia, że możemy iść pozwiedzać Paryż.
- Oh – Zaśmiał się – Myślałem, że zamierzasz – Przerywając mu, powiedziałam.
- Justin, przecież my nawet oficjalnie nie randkujemy – Zachichotałam – Nie próbowałabym  tego gówna  z tobą, nie martw się  - Wyglądał na rozczarowanego, kiedy próbowałam go dotknąć, sprawić mu przyjemność, ale on bez odpowiedzi wrócił do sypialni.

Po złapaniu pociągu i jeździe przez Francję, w końcu dotarliśmy do Paryża. Miasto było jeszcze bardziej piękne, niż myślałam. Kwiaty pokrywały ściany budynków, wszyscy otaczający nas ludzie, trzymali się za ręce i śmiali. Na każdym rogu była kawiarnia, pełna mieszkańców i młodych par. Przytuliłam Justina, kiedy ustaliśmy pod wieżą Eiffla.

- To takie romantyczne – Pisnęłam, spoglądając na wieżę. Taki to miało na mnie wpływ. Prybliżłyam się do Justina, jak byśmy byli naprawdę parą.
- Kocham cię – Wyszeptał Justin do mojego ucha. Odwróciłam twarz w jego stronę – Wiesz to? – Uśmiechnął się, spoglądając głęboko w moje oczy. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, był idealny.
- Też cię kocham – Poczułam, jak mocniej mnie obejmuje, kiedy ułożyłam swoje ręce wokół jego szyi, a nasze usta się spotkały. To był bez wątpienia nasz najbardziej romantyczny pocałunek.

Chodząc po ulicach, trzymaliśmy się za ręce, jak wszyscy mieszkańcy. Czułam oddech Justina na zimnym powietrzu. W Paryżu było dużo zimniej, niż w wiosce, gdzie się zatrzymaliśmy. Można było zobaczyć parę, wydobywającą się z twoich ust, kiedy oddychałeś.  Chodząc, lekko drżałam.

- Zimno ci Jass? – Justin zatrzymał się i ujął moje dłonie.
- Trochę – Szczękałam zębami, mówiąc i nie ukrywając, że zamarzałam. Justin delikatnie położył swoją kurtkę na moje ramiona i przyciągnął mnie do siebie. Odwiązał połowę szalika ze swojej ciepłej skóry i obwinął go wokół moich ramion. Byliśmy teraz połączeni – dosłownie. Ciało emanujące z jego ciała, przenikało przez moją skórę, przez co czułam się bardziej przytulnie.
- Lepiej? – Wyszeptał, przygryzając moje ucho.
- Lepiej – Oczywiście zachichotałam.


Siedzieliśmy w małej kawiarni przez kilka godzin, pijąc gorącą czekoladę i śmiejąc się. Dowiedziałam się wielu rzeczy o Justinie, których o dziwo nie wiedziałam. Jego ulubionym  kolorem jest fioletowy i lubi spaghetti. Nie lubi czekać i lubi, kiedy nie mam na sobie makijażu, ponieważ - jestem naturalnie piękna – jak twierdził. Rozmawialiśmy o nas i o tym, jak by było, jak bylibyśmy oficjalnie razem. Bez sekretów, bez ukrywania, bo to jest to co aktualnie robimy. Chyba nigdy nie będziemy zdolni do pokazania naszej miłości rodzicom. Nikt z naszych znajomych nie będzie wiedział o naszej relacji. Jeśli chcemy kontynuować naszą miłość, ukrywanie się jest jedyną opcją.

Siedziałam sama, kiedy Justin poszedł do toalety. Było cicho, dopóki nie podeszła do mnie kelnerka z wpół pełną szklanką w dłoni..
- Bonjour manquer* - Jej głos był delikatny, ale nie rozumiałam jej przyjaznych słów.
- Ugh, nie mówię po francusku – Pomachałam ręką.
Zachichotała – Po angielsku? – Uśmiechnęła się, po czym podała szklankę z czerwonym winem – Dla ciebie.
- Od kogo to? – Zdziwiłam się. Dlaczego przyniosła mi wino?
- Od tego mężczyzny – Pokazała na ciemną postać, siedzącą przy barze. Pił butelkę piwa. Miał na głowie kaptur.

Wstając z krzesła, podeszłam do niego – Przepraszam – Użyłam swojego słodkiego głosu – Czy to od ciebie dostałam kieliszek czerwonego wina? – Usłyszałam jego śmiech, kiedy odwracał się w moją stronę i zdjął z głowy kaptur.
- Tak Jesscio, ja. Smakuje ci? – Uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. Wstał z krzesła.

Chad.

Zanim mogłam pomyśleć, co się właśnie stało, pobiegłam do drzwi, a potem przez puste ulice. Na dworze było ciemno, więc musieliśmy być w kawiarni dłużej, niż mi się wydawało. Sprintem mijałam lampy, po czym zatrzymałam się przy małej, drewnianej ławce. Stojąc przez kilka sekund, odwróciłam się, by obejrzeć się za siebie. Nie było tam nikogo. Siadając na ławce, ujęłam głowę w ręce, a łzy leciały po policzkach. Czułam jak moje ciało było wstrząśnięte, kiedy próbowałam uspokoić oddech. Wszystko wirowało. To było tak, jakbym znów była na lotnisku, ale tym razem opanował mnie strach. Płakałam i płakałam, aż zrobiło mi się niedobrze. Nic mi teraz nie pomoże. Krzyknęłam, zabierając całe powietrze z płuc, uwalniając całą zgromadzoną się we mnie złość.

- Jess – Usłyszałam zszokowany głos za sobą. Justin.
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Nie byłam w stanie powiedzieć słowa. Kiedy usiadł obok mnie, poczułam jego rękę na moim kolanie, które delikatnie ściskał.
- C-co się dzieje? – Był zdenerwowany, oczywiście myślał, że uciekłam z jego powodu.

Kontynuowałam uspokajanie mojego oddechu, przecierając oczy. Pragnęłam tylko, żeby to był koniec, chciałam żyć z chłopakiem moich marzeń, z Justinem.
- Nie mogę tego zrobić – Westchnął. Spoglądając na niego, zauważyłam łzy spływające po jego policzkach. Nigdy przedtem nie widziałam go płaczącego.

- Szzzz – Wytarłam jego policzki, swoimi kciukami – To nie byłeś ty – Wychrypiałam.
- Więc kto? – Spojrzał w moje oczy zmartwiony.
- Chad – Wyszeptałam, chowając głowę w jego ramieniu.
- Co?! – Ryknął, wstając z ławki – Co ten drań ci zrobił? – Miał poważny wyraz twarzy i widziałam, jak zaciska pięści ze złości.
- K-kupił mi kieliszek wina – Szepnęłam.
- Kurwa, nie wypiłaś tego prawda? – Klękną przede mną, biorąc moją twarz w dłonie.
- Nie – Łzy pokryły moje policzki – Ale Justin, muszę ci coś powiedzieć ..

Justin ponownie usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy, słuchając co do niego mówię. Powiedziałam mu o lotnisku, co się stało Chadem. W końcu zrozumiał, czemu byłam taka zdystansowana w samolocie, czemu byłam przerażona. Na początku spodziewałam się, że będzie zły, przez to, że kłamałam. Ale nie był. Nowe emocje ujawniły się w jego oczach. Podobne do nienawiści, ale coś mocniejszego. Po raz kolejny wstając, udał się w stronę kawiarni i zaczął biec.
- Gdzie ty idziesz? – Krzyknęłam za nim.
- Zamierzam zabić tego sukinsyna – Odpowiedział, po czym zniknął w ciemności.

_________________________

* Dzień dobry, Pani. 

Znów przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale jestem taaaaaaaaaaka leniwa :)


Chad znów pojawił się w ich życiu. Hmm .. Zobaczymy co będzie dalej!

Jeżeli chcesz być informowany zapraszam do zakładki 'info', a jeżeli chcesz zostawić adres do swojego bloga - 'your story'

twitter: klik
ask: klik





13 komentarzy:

  1. Omcomcocowujkshe *.*
    @BieberrHeaven

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże świetny! ♥ czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże Justin jest taki ngbufcutbnciy <33 Kocham to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog . Oby tak dalej . Pozdro . ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Bosssh nie spodziewałam się tam Chad'a AJdhjshfjdhf kocham to @HugForBiebs

    OdpowiedzUsuń
  6. Jego to ja się tam nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa świetny rozdziała czekam na następny :) i mam nadzieje że dodasz go szybciej niż ten

    OdpowiedzUsuń
  8. dfhdufgshjkhgshjkssugyfjsdgy... Świetny! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Booże świetne, wgl. się tego nie spodziewałam ;oo. kiedy następny? Kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na kolejneee :))

    OdpowiedzUsuń