czwartek, 1 sierpnia 2013

Chapter 7. Finding Her

Justin’s POV

Jeździłem już od kilku godzin. Objechałem całe miasto i nic.
Mogłem sobie wszystko wyobrazić w głowie. Jess leżąca w rowie, przy ulicy. Martwa. I to by była moja wina. Nie odbierałem telefonów. Inaczej dotarłbym do niej szybciej.
Zatrzymałem samochód na poboczu i wyszedłem. Była gdzieś tutaj, czułem to.

- Jessica! – Krzyknąłem – Jess! – Czułem łzy płynące po moich policzkach, kiedy biegłem ulicą. Gdzie ona jest? Wokół było pusto, budynki były brudne, a okna wybite. Wszystko było takie szorstkie, a myśl, że ona gdzieś leży wbijała nóż w moje serce. Przeczesałem swoje włosy w panice. Ale potem … Zauważyłem to, czego się najbardziej obawiałem.

Jej ciało. Ciało Jessici na ziemi. Podbiegłem tam i upadłem na kolana. Była zmasakrowana. Jej wspaniała niebieska sukienka była ciemna i poplamiona krwią, a jej skóra była sina. Miała dwie widoczne rany, Jedna na policzku, a druga na szyi. Ale sądząc po ilości krwi na drodze, było ich więcej. Przebiegłem kciukiem po linii jej żuchwy, oglądając jej twarz. Szukałem jakiejkolwiek oznaki życia, ale nic nie zauważyłem. Nie ruszyła się nawet o cal, a jej perfekcyjna twarz była lodowata.

Wyciągając telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Mogłem ją po prostu tam zawieść , ale bałem się jej dotknąć. Była krucha i połamana. Nie mogłem tego zrobić.

Szpital był zimny, a każdy zakątek prześladowała śmierć. Można było usłyszeć śmiechy ludzi, siedzących z ukochanymi osobami. Inni nie mieli tyle szczęścia. Można było także usłyszeć płacz, krzyk ludzi, którzy stracili część swojego świata. Nie chciałem być jednym z nich. Nie chciałem stracić Jess. Czułem, jakby wszystko co zdarzyło się na przyjęciu, odeszło w niepamięć. W tym momencie ona potrzebowała mnie bardziej niż zwykle. I odwrotnie. Czekałem w poczekalni, trzymając głowę w rękach. Przeczesałem palcami swoje włosy czując, że złość ulatuje z mojego ciała. Dlaczego nie odebrałem telefonu? Dlaczego muszę być taki uparty?

- Justin Bieber – Pielęgniarka usiadła obok mnie, kładąc swoje dłonie na moich ramionach.
- Uh tak, to ja – Podniosłem rękę w górę, kiedy ją zauważyłem.
- Mam wiadomości dotyczące twojej siostry – Uśmiechnęła się z ulgą – Będzie z nią w porządku.

Moje oczy zaszkliły się i kilka łez spłynęło po policzku, kiedy mówiła. Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy. Naprawdę myślałem, że stracę Jess, ale z jakiegoś powodu wyszła z tego.
- Dziękuję – Pociągnąłem nosem, wycierając łzy z oczu – Dziękuję.

Szedłem wolno, w kierunku pokoju gdzie leżała Jess. Miała założoną maskę z tlenem i była podłączona do różnych urządzeń. Otworzyła powoli oczy, kiedy usłyszała że usiadłem obok niej. Jej piękne, brązowe oczy, które zdobiły jej twarz, były ospałe i zranione. Wciąż wyglądała pięknie, jak zawsze, ale bez iskierek w oczach, nie była tą samą osobą.

- Hej – Wyszeptała, zdejmując maskę z twarzy – Dlaczego tu jesteś?
- Co masz na myśli mówiąc, czemu jestem tutaj? – Wziąłem ją za ręcę, posyłając zmartwione spojrzenie.
- Nienawidzisz mnie, pamiętasz? – Mówiąc to, powstrzymywała łzy – Nie chcę, żebyś marnował swój czas, siedząc tu ze mną – Była chyba jedyną dziewczyną, która mogła być chamska, kiedy leżała w szpitalnym łóżku.

-  Posłuchaj Jess, po prostu zapomnijmy na razie o tym. Wiem co powiedziałem i szczerze mówiąc żałuję niektórych słów, ale teraz, jestem tu dla ciebie. Zawsze będę tu dla ciebie – Wiedziałem, że to co mi zrobiła na imprezie nie było do zaakceptowania i nie chciałem tego tak zostawić, ale  w tym momencie nie mogłem o tym myśleć.
Cisza wypełniła pokój, kiedy myśleliśmy o tym, co się stało.

- Wiesz – Wyjąkałem – M-myślałem, że cię straciłem, kiedy znalazłem twoje ciało leżące na drodze,  praktycznie zmasakrowane .. Myślałem że to koniec – Westchnąłem – Ale wiesz co jest najgorsze z tego wszystkiego? Ostatnią rzeczą, jaką ci powiedziałem, było kłamstwo – Spojrzała na mnie zaskoczona.

-  Ale mówiłeś, że żałujesz, że powiedziałeś te rzeczy – Wyglądała na zdezorientowaną.
- Mówiłem tak, bo uważam, że jesteś kłamliwą suką i .. – Zatrzymałem się. Nie chciałem tego powiedzieć.

- I co, Justin? – Ścisnęła moją dłoń, niecierpliwiąc się.
- … i wszystko, co mieliśmy – przepadło – Mówiąc, patrzyłem na podłogę, a moje serce waliło piersi. Nie chciałem jej stracić, nie chciałem pozwolić jej odejść. Ale musiała zrozumieć, jak się czułem po tym, jak mnie potraktowała. Jak zajebiście mocno mnie zraniła.

Łzy spłynęły po jej policzkach – Proszę, nie rób tego – Płakała – Nie chciałam cię zranić – Łzy zalśniły w jej oczach, kiedy mówiła. Ujęła moje dłonie w swoje.
- Jess nie .. – Ucięła mi, zanim zdążyłem skończyć mówić.

- Nie Justin, to ty mnie posłuchaj. Ty. Ty jesteś jedynym, czego pragnę. Jesteś jedynym, dla kogo bije moje serce, nie dla chama, którym dla mnie byłeś. Prawdziwego ciebie – Mówiła, zanim zaczęła szlochać.

- Jess .. – Wytarłem swoimi kciukami jej policzki, po których spływały łzy i szepnąłem – Nie rozumiesz. Twój ból także mi się udzielił. Gdyby ten facet nie zrobiłby ci tego, skąd bym miał pewność, że do mnie wrócisz co? – Mówiłem spokojnym głosem, patrząc prosto w jej oczy – Tak bardzo cię pragnę, nawet nie masz pojęcia. Ale musisz dać mi czas na poukładanie sobie tego kochanie.

- Przepraszam – Pociągnęła nosem – Jeśli dam ci czas przyżekasz, że o mnie nie zapomnisz?
- Jess, nigdy tobie nie zapomnę. Nie mówię, że do ciebie nie wrócę, bo są na to szanse. Wrócę. Ale musisz być cierpliwa ok? – Pokiwała głowę ze zrozumieniem. Pochyliłem się i pocałowałem ją w czoło – Teraz odpocznij, niedługo wrócę – Wstałem z krzesła i opuściłem pokój.

Wyszedłem ze szpitala i wyjąłem telefon..
- Cześć, tu Amanda – Wkurzający, dziewczęcy głos odezwał się po drugiej stronie.
- Amanda ..tutaj Justin – Jęknąłem – Masz czas, żeby mi w czymś pomóc?
- Ugh, jasne. Co jest Justin? – Zabrzmiała na dość zaskoczoną, ale nie dziwię się jej. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy.
- Pamiętasz tego chłopaka, z którym była Jess? Na imprezie Jamie Lynn?
- Yeah, Chad? – Była zdezorientowana – A co?
- Wiesz gdzie mieszka? – Zapytałem bez owijania  w bawełnę.

Niepewnie podała mi adres i się rozłączyła. Amanda nie zna mnie tak naprawdę, ale uważa że jestem gorący, to oczywiste. Sposób, w jaki na mnie patrzy kiedy przechodzę, jak oblizuję usta. Pragnęła mnie.

Wszedłem do samochodu i opuściłem parking.
Kimkolwiek był Chad, powinien się oglądać, bo nadchodzę.

Zajęło mi chwilę znalezienie tego miejsca. Wszystkie budynki wyglądały okropnie. W niektórych domach były wybite szyby, a drzwi pobrudzone błotem. Wchodząc po schodach, uderzyłem w kogoś. To był on.
- Chad? – Spojrzał na mnie zszokowany. Oczywiście pamiętał mnie.
- Uh, kto pyta? – Wyjąkał cofając się o krok. Nie wahałem się żeby pociągnąć go za kołnierz i popchnąć na ścianę.
- Posłuchaj mnie ty mały zdrajco – Splunąłem, zaciskając pięści po jednej stronie – Jesteś naprawdę popierdolony – Zaśmiałem się – Podnieca cię ranienie dziewczyn? Zabawne dla ciebie jest, kiedy płaczą kiedy je tniesz w kawałki? – Nie odpowiedział – Więc! – Krzyknąłem.

W jego oczach zaczął budować się strach. Wiedział, że go uderzę, ja też to wiedziałem. To była tylko kwestia czasu.

- Nie .. Nic jej nie zrobiłem, przysięgam – Jego kłamstwa jeszcze bardziej mnie nakręciły.  Zamachnąłem się i moja pięść uderzyła o jego szczękę, aż rozniosło się echo.

Krzyknął z bólu, upadając na podłogę. Pociągnąłem jego głowę za włosy i przytknąłem moje usta do jego ucha – Mówisz o mojej siostrze, która leży w szpitalnym łóżku – Uderzyłem jego twarzą o ziemię i kopnąłem go w brzuch. Jęknął, gdy próbował odzyskać oddech. A kiedy próbował się podnieść, znów rzuciłem nim o ścianę. Uderzyłem pięścią w nos, ponownie, ponownie i ponownie, aż nie zostało z niego nic, tylko dziura w twarzy.

Puściłem go, przez co uderzył głową w schody. Krew zaczęła lecieć po stopniach, kiedy leżał bez życia. Zaśmiałem się do siebie i pobiegłem schodami w dół, do swojego samochodu.  Miałem nadzieję, że zrobiłem wszystko, by zabić tego drania. To było ostatnie, na co zasługiwał.






_________________________
yeah, znów przepraszam. nie wiem jak teraz to będzie z rozdziałami. wgl mam wrażenie, że nie nadaję się do tego. 
bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa, kc.


dodałam kolejną zakładkę, ROZDZIAŁY, mam nadzieję, że trochę ułatwi sprawę. O i pojawiła się także zakładka SPAM, zapraszam do zostawiania adresów swoich blogów. 
No i zachęcam do zapisywania się do informowanych.

naprawdę nie wiem kiedy kolejny rozdział. 

wasza @BieberTeamPL

12 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział! Chcę więcej! *.*
    @BieberrHeaven

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym tłumaczeniu !<3 Nawet nie wiesz jak się cieszę że tu wpadłam. I czemu mówisz że się do tego nie nadajesz?!Nadajesz się i to cholernie mocno.Jesteś genialna tak samo jak to opowiadanie:> Kocham kocham kocham! :) Nie przestawaj tłumaczyź bo umrę hihihi. Uwielbiam cię i tłumaczenie *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy każdym rozdziale mam ciarki...bożeee uwielbiam to ! @geasp-dreams

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówię ci nadajesz się... nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do rozdziało O MOj BOZE. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam *,*
    a co do Twojego tłumaczenia, perfekcyjne. Jestes najlepszą tłumaczką jaką znam.Wiec nie mow,ze nie nie nadajesz ;) #ilysm ~@UMakeMeLaugh69

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadajesz sie ! świetnie tlumaczysz !

    OdpowiedzUsuń
  7. aahbaahama ŚWIETNYYYYYYYYY ♥.
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. aww świetny !♥ Bohater *.* kocham ♥ czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zatkało mnieeee ! Ajdhjehdjgdhcgjfhj kochaaam ! @HugForBiebs

    OdpowiedzUsuń
  10. to się nadaje, aż za bardzo i ja już chce więcej ! to jest świetne, tka jak i cała ta historia , tłumaczysz bosko. Mam nadzieję, że między nimi będzie z czasem wszystko lepiej, liczę na to bardzo i już nie mogę się doczekać nn, oby był jak najszybciej, a Justin dobrze zrobił jadąc do tego dupka ;D

    OdpowiedzUsuń