Justin’s POV
Jeździłem
już od kilku godzin. Objechałem całe miasto i nic.
Mogłem sobie
wszystko wyobrazić w głowie. Jess leżąca w rowie, przy ulicy. Martwa. I to by
była moja wina. Nie odbierałem telefonów. Inaczej dotarłbym do niej szybciej.
Zatrzymałem
samochód na poboczu i wyszedłem. Była gdzieś tutaj, czułem to.
- Jessica! –
Krzyknąłem – Jess! – Czułem łzy płynące po moich policzkach, kiedy biegłem
ulicą. Gdzie ona jest? Wokół było pusto, budynki były brudne, a okna wybite.
Wszystko było takie szorstkie, a myśl, że ona gdzieś leży wbijała nóż w moje
serce. Przeczesałem swoje włosy w panice. Ale potem … Zauważyłem to, czego się
najbardziej obawiałem.
Jej ciało.
Ciało Jessici na ziemi. Podbiegłem tam i upadłem na kolana. Była zmasakrowana.
Jej wspaniała niebieska sukienka była ciemna i poplamiona krwią, a jej skóra
była sina. Miała dwie widoczne rany, Jedna na policzku, a druga na szyi. Ale
sądząc po ilości krwi na drodze, było ich więcej. Przebiegłem kciukiem po linii
jej żuchwy, oglądając jej twarz. Szukałem jakiejkolwiek oznaki życia, ale nic
nie zauważyłem. Nie ruszyła się nawet o cal, a jej perfekcyjna twarz była
lodowata.
Wyciągając
telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Mogłem ją po prostu tam zawieść , ale bałem
się jej dotknąć. Była krucha i połamana. Nie mogłem tego zrobić.
Szpital był
zimny, a każdy zakątek prześladowała śmierć. Można było usłyszeć śmiechy ludzi,
siedzących z ukochanymi osobami. Inni nie mieli tyle szczęścia. Można było
także usłyszeć płacz, krzyk ludzi, którzy stracili część swojego świata. Nie
chciałem być jednym z nich. Nie chciałem stracić Jess. Czułem, jakby wszystko
co zdarzyło się na przyjęciu, odeszło w niepamięć. W tym momencie ona
potrzebowała mnie bardziej niż zwykle. I odwrotnie. Czekałem w poczekalni,
trzymając głowę w rękach. Przeczesałem palcami swoje włosy czując, że złość
ulatuje z mojego ciała. Dlaczego nie odebrałem telefonu? Dlaczego muszę być
taki uparty?
- Justin
Bieber – Pielęgniarka usiadła obok mnie, kładąc swoje dłonie na moich
ramionach.
- Uh tak, to
ja – Podniosłem rękę w górę, kiedy ją zauważyłem.
- Mam
wiadomości dotyczące twojej siostry – Uśmiechnęła się z ulgą – Będzie z nią w
porządku.
Moje oczy
zaszkliły się i kilka łez spłynęło po policzku, kiedy mówiła. Jeszcze nigdy nie
czułem się tak szczęśliwy. Naprawdę myślałem, że stracę Jess, ale z jakiegoś
powodu wyszła z tego.
- Dziękuję –
Pociągnąłem nosem, wycierając łzy z oczu – Dziękuję.
Szedłem
wolno, w kierunku pokoju gdzie leżała Jess. Miała założoną maskę z tlenem i
była podłączona do różnych urządzeń. Otworzyła powoli oczy, kiedy usłyszała że
usiadłem obok niej. Jej piękne, brązowe oczy, które zdobiły jej twarz, były
ospałe i zranione. Wciąż wyglądała pięknie, jak zawsze, ale bez iskierek w
oczach, nie była tą samą osobą.
- Hej –
Wyszeptała, zdejmując maskę z twarzy – Dlaczego tu jesteś?
- Co masz na
myśli mówiąc, czemu jestem tutaj? – Wziąłem ją za ręcę, posyłając zmartwione
spojrzenie.
-
Nienawidzisz mnie, pamiętasz? – Mówiąc to, powstrzymywała łzy – Nie chcę, żebyś
marnował swój czas, siedząc tu ze mną – Była chyba jedyną dziewczyną, która
mogła być chamska, kiedy leżała w szpitalnym łóżku.
-
Posłuchaj Jess, po prostu zapomnijmy na razie o tym. Wiem co powiedziałem i
szczerze mówiąc żałuję niektórych słów, ale teraz, jestem tu dla ciebie. Zawsze
będę tu dla ciebie – Wiedziałem, że to co mi zrobiła na imprezie nie było do
zaakceptowania i nie chciałem tego tak zostawić, ale w tym momencie nie
mogłem o tym myśleć.
Cisza
wypełniła pokój, kiedy myśleliśmy o tym, co się stało.
- Wiesz –
Wyjąkałem – M-myślałem, że cię straciłem, kiedy znalazłem twoje ciało leżące na
drodze, praktycznie zmasakrowane .. Myślałem że to koniec – Westchnąłem –
Ale wiesz co jest najgorsze z tego wszystkiego? Ostatnią rzeczą, jaką ci
powiedziałem, było kłamstwo – Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ale
mówiłeś, że żałujesz, że powiedziałeś te rzeczy – Wyglądała na zdezorientowaną.
- Mówiłem
tak, bo uważam, że jesteś kłamliwą suką i .. – Zatrzymałem się. Nie chciałem
tego powiedzieć.
- I co,
Justin? – Ścisnęła moją dłoń, niecierpliwiąc się.
- … i
wszystko, co mieliśmy – przepadło – Mówiąc, patrzyłem na podłogę, a moje serce
waliło piersi. Nie chciałem jej stracić, nie chciałem pozwolić jej odejść. Ale
musiała zrozumieć, jak się czułem po tym, jak mnie potraktowała. Jak zajebiście
mocno mnie zraniła.
Łzy spłynęły
po jej policzkach – Proszę, nie rób tego – Płakała – Nie chciałam cię zranić –
Łzy zalśniły w jej oczach, kiedy mówiła. Ujęła moje dłonie w swoje.
- Jess nie
.. – Ucięła mi, zanim zdążyłem skończyć mówić.
- Nie
Justin, to ty mnie posłuchaj. Ty. Ty jesteś jedynym, czego pragnę. Jesteś
jedynym, dla kogo bije moje serce, nie dla chama, którym dla mnie byłeś.
Prawdziwego ciebie – Mówiła, zanim zaczęła szlochać.
- Jess .. –
Wytarłem swoimi kciukami jej policzki, po których spływały łzy i szepnąłem –
Nie rozumiesz. Twój ból także mi się udzielił. Gdyby ten facet nie zrobiłby ci
tego, skąd bym miał pewność, że do mnie wrócisz co? – Mówiłem spokojnym głosem,
patrząc prosto w jej oczy – Tak bardzo cię pragnę, nawet nie masz pojęcia. Ale
musisz dać mi czas na poukładanie sobie tego kochanie.
-
Przepraszam – Pociągnęła nosem – Jeśli dam ci czas przyżekasz, że o mnie nie
zapomnisz?
- Jess,
nigdy tobie nie zapomnę. Nie mówię, że do ciebie nie wrócę, bo są na to szanse.
Wrócę. Ale musisz być cierpliwa ok? – Pokiwała głowę ze zrozumieniem.
Pochyliłem się i pocałowałem ją w czoło – Teraz odpocznij, niedługo wrócę –
Wstałem z krzesła i opuściłem pokój.
Wyszedłem ze
szpitala i wyjąłem telefon..
- Cześć, tu
Amanda – Wkurzający, dziewczęcy głos odezwał się po drugiej stronie.
- Amanda
..tutaj Justin – Jęknąłem – Masz czas, żeby mi w czymś pomóc?
- Ugh,
jasne. Co jest Justin? – Zabrzmiała na dość zaskoczoną, ale nie dziwię się jej.
Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy.
- Pamiętasz
tego chłopaka, z którym była Jess? Na imprezie Jamie Lynn?
- Yeah,
Chad? – Była zdezorientowana – A co?
- Wiesz
gdzie mieszka? – Zapytałem bez owijania w bawełnę.
Niepewnie
podała mi adres i się rozłączyła. Amanda nie zna mnie tak naprawdę, ale uważa
że jestem gorący, to oczywiste. Sposób, w jaki na mnie patrzy kiedy przechodzę,
jak oblizuję usta. Pragnęła mnie.
Wszedłem do
samochodu i opuściłem parking.
Kimkolwiek
był Chad, powinien się oglądać, bo nadchodzę.
Zajęło mi
chwilę znalezienie tego miejsca. Wszystkie budynki wyglądały okropnie. W
niektórych domach były wybite szyby, a drzwi pobrudzone błotem. Wchodząc po
schodach, uderzyłem w kogoś. To był on.
- Chad? –
Spojrzał na mnie zszokowany. Oczywiście pamiętał mnie.
- Uh, kto
pyta? – Wyjąkał cofając się o krok. Nie wahałem się żeby pociągnąć go za
kołnierz i popchnąć na ścianę.
- Posłuchaj
mnie ty mały zdrajco – Splunąłem, zaciskając pięści po jednej stronie – Jesteś
naprawdę popierdolony – Zaśmiałem się – Podnieca cię ranienie dziewczyn?
Zabawne dla ciebie jest, kiedy płaczą kiedy je tniesz w kawałki? – Nie
odpowiedział – Więc! – Krzyknąłem.
W jego
oczach zaczął budować się strach. Wiedział, że go uderzę, ja też to wiedziałem.
To była tylko kwestia czasu.
- Nie .. Nic
jej nie zrobiłem, przysięgam – Jego kłamstwa jeszcze bardziej mnie nakręciły.
Zamachnąłem się i moja pięść uderzyła o jego szczękę, aż rozniosło się
echo.
Krzyknął z
bólu, upadając na podłogę. Pociągnąłem jego głowę za włosy i przytknąłem moje
usta do jego ucha – Mówisz o mojej siostrze, która leży w szpitalnym łóżku –
Uderzyłem jego twarzą o ziemię i kopnąłem go w brzuch. Jęknął, gdy próbował
odzyskać oddech. A kiedy próbował się podnieść, znów rzuciłem nim o ścianę.
Uderzyłem pięścią w nos, ponownie, ponownie i ponownie, aż nie zostało z niego
nic, tylko dziura w twarzy.
Puściłem go,
przez co uderzył głową w schody. Krew zaczęła lecieć po stopniach, kiedy leżał
bez życia. Zaśmiałem się do siebie i pobiegłem schodami w dół, do swojego
samochodu. Miałem nadzieję, że zrobiłem wszystko, by zabić tego drania.
To było ostatnie, na co zasługiwał.
_________________________
yeah, znów przepraszam.
nie wiem jak teraz to będzie z rozdziałami. wgl mam wrażenie, że nie nadaję się
do tego.
bardzo
dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa, kc.
dodałam
kolejną zakładkę, ROZDZIAŁY, mam nadzieję, że trochę ułatwi sprawę. O i
pojawiła się także zakładka SPAM, zapraszam do zostawiania adresów swoich
blogów.
No i
zachęcam do zapisywania się do informowanych.
naprawdę nie
wiem kiedy kolejny rozdział.
wasza
@BieberTeamPL ♥
Cudowny rozdział! Chcę więcej! *.*
OdpowiedzUsuń@BieberrHeaven
Zakochałam się w tym tłumaczeniu !<3 Nawet nie wiesz jak się cieszę że tu wpadłam. I czemu mówisz że się do tego nie nadajesz?!Nadajesz się i to cholernie mocno.Jesteś genialna tak samo jak to opowiadanie:> Kocham kocham kocham! :) Nie przestawaj tłumaczyź bo umrę hihihi. Uwielbiam cię i tłumaczenie *.*
OdpowiedzUsuńPrzy każdym rozdziale mam ciarki...bożeee uwielbiam to ! @geasp-dreams
OdpowiedzUsuńMówię ci nadajesz się... nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziało O MOj BOZE. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam *,*
OdpowiedzUsuńa co do Twojego tłumaczenia, perfekcyjne. Jestes najlepszą tłumaczką jaką znam.Wiec nie mow,ze nie nie nadajesz ;) #ilysm ~@UMakeMeLaugh69
Nadajesz sie ! świetnie tlumaczysz !
OdpowiedzUsuńaahbaahama ŚWIETNYYYYYYYYY ♥.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
aww świetny !♥ Bohater *.* kocham ♥ czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zatkało mnieeee ! Ajdhjehdjgdhcgjfhj kochaaam ! @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńto się nadaje, aż za bardzo i ja już chce więcej ! to jest świetne, tka jak i cała ta historia , tłumaczysz bosko. Mam nadzieję, że między nimi będzie z czasem wszystko lepiej, liczę na to bardzo i już nie mogę się doczekać nn, oby był jak najszybciej, a Justin dobrze zrobił jadąc do tego dupka ;D
OdpowiedzUsuńświetne tlumaczenieeee :))
OdpowiedzUsuńświetnie tłumaczysz ;)
OdpowiedzUsuń